"The Wedding Singer" jest fajną komedią ale najczęściej wtedy gdy miało się do czynienia z klimatem lat 80:) no ale bez żadnych rewelacji. Kilka śmiesznych motywów (np: piosenka "Somebody Kill Me") plus najzwyklejszy w świecie romansik. Zaletą filmu jest to, że znajdą tu coś dla siebie nie tylko panienki:]
To jest taka typowa, przewidywalna komedia romantyczna. Mimo wszystko ogląda się dobrze. Mi się podobał transwestyta i jego jeden przebój 'Do you reallny want to hurt me?' ^^.
coś fajnego, pozytywnego jest w tym filmie. Nie jest to żadne arcydzieło, ale fajnie mi się ten film ogląda, za każdym razem jak leci na TVN 7 :]
A ostatnio moja ulubiona scena to ta jak "grajek" chce się zatrudnić w banku "lubię pieniądze, chciałbym ich mieć więcej", no ale są też inne, piosenka dla Lindy czy końcówka w samolocie, jak cała I klasa się przysłuchiwała :]
Patrząc na datę Twojego komentarza wnioskuję, że ramówka TVN 7 niewiele się zmieniała bo właśnie dziś ten film obejrzałem :-) Naprawdę fajny film, Sandler jeszcze się nie błaźnił tak jak czyni to teraz.
dobra byla akcja z koszulka sandlera ktora nalozyla jego laska ;D a ogolnie dla mnie film swietny, jeden z moich ulubionych ;)